Books Should Be Free Loyal Books Free Public Domain Audiobooks & eBook Downloads |
|
Ironia Pozorów By: Maciej hr. Łubieński |
---|
![]()
Title: "Ironia Pozorów" Author: Maciej hr. £ubieñski PROLOG Dnia³o... Leniwo, sennie pierzcha³y mg³y przezrocze, tul±ce siê dot±d w niemej pieszczocie do ¶cian wielkiego grodu i wodnej, p³yn±cej u stóp jego fali. Wreszcie znik³y... Na wzgórzu ukaza³o siê miasto. Z wysoka, iglicami katedry, licznymi gmachami i z¿ó³k³± zieleni± ogrodów przejrza³o siê dumnie w nurtach szarych rzeki, a po szybach okien domów jego zamigota³ równocze¶nie pierwszy bladawy promyk chmurnego jesiennego ¶witu. Na poddaszach krytego ceg³± staromiejskiego domku nieprzes³oniête niczem okno jedno za¶mia³o siê weselej od innych do matowego porannego ¶wiat³a. Ciekawie do wnêtrza facyatki w¶lizn±³ siê brzask smêtny. W pokoiku, o paru najniezbêdniejszych tylko sprzêtach, na razie nie by³o nikogo. Po¶ciel nienaruszona bieli³a siê do¶æ schludnie, wszystko woko³o za¶ wskazywa³o wyra¼nie, i¿ w³a¶ciciela siedziby tej od wczoraj ju¿ nie by³o, puls bowiem kie³kuj±cej tu jakiego¶ jednego ¿ycia, zastyg³y w panuj±cym wszêdzie nieporz±dku, wyra¼nie oczekiwaæ siê zdawa³ cierpliwie na swego pana i w³adcê. Tymczasem za¶ tylko po niezamiecionych k±tach b³±ka³y siê pustka i nuda, a nietrudno by³o domy¶leæ siê, ¿e bieda w swej ziemskiej wêdrówce zagl±daæ tu nieraz musia³a... Go¶cinê jej bowiem zdradza³o tutaj wszystko. A wiêc i ubo¿yzna mebli i atmosfera jaka¶ duszna, wreszcie to co¶ niewidzialnego, nieokre¶lonego, z k±tów, ze ¶cian, zewsz±d, wyzieraj±cego, co, jak widma cieñ, szeptem jakby, mówi wci±¿ o sobie i ³zawo siê skar¿y. W przedziwnie zgodnej, panuj±cej tu ogólnie harmonii szarzyzny, melancholii i smutku, d¼wiêcza³a jednak, drga³a, niby u¶mieszek radosny, jasny, nuta weselsza. By³a za¶ ni± stoj±ca w rogu pokoju, na komódce staro¶wieckiej, zniszczonej, w inkrustowane, wykwintne ramy oprawna fotografia gabinetowa m³odej dziewczyny, ku której z obok stoj±cej szklaneczki ma³ej wychyla³a siê pieszczotliwie w rozkwicie swym ¶liczna aksamitna p±sowa ¶wie¿a ró¿a. Dziewczê i ró¿a patrzy³y na siebie, lecz królowa kwiatów z s±siedztwa swego dumn± byæ tylko mog³a. Z martwej bowiem kartki kartonu, spogl±da³a na ¶wiat du¿emi oczyma cudna twarz dziewczyny, a zaklêty w rysach i uk³adzie ca³ej postaci nieujêty jaki¶ wdziêk ta si³a najwiêksza kobiety, oporna na lata i burze ¿ycia, ¶wie¿a zawsze, jak kwiecie wiosny sz³a na widza i chwyta³a go za serce, czaruj±c natychmiast swem s³abem b±d¼ co b±d¼ tylko artyzmu ludzkiego odbiciem. Odosobnienie za¶ wyra¼ne rogu izdebki, gdzie sta³a fotografia, od otaczaj±cych i rozrzuconych po pokoju sprzêtów, oraz pewna czysto¶æ staranna, cechuj±ca to miejsce ¶wiadczy³y sob± równie¿ a¿ nadto, ¿e nieobecny w³a¶ciciel mieszkanka tego dba³ wielce o ten zak±tek, zdradzaj±c przytem, ¿e i on w biedzie swej mia³ mo¿e jak±¶ chwilkê jasn±, jakie¶ swoje marzenie!... Tak, niew±tpliwie!... Si³a bowiem jakby ukryta, a nieujêta jednocze¶nie i dziwna, bi³a od tego k±cika pami±tek; zdawa³ siê byæ on jedynym u¶miechem smutnego zk±din±d tu bytu i jedyna równie¿ kapliczka, nik³ego z³udnego zapewne jakiego¶ szczê¶cia, ale zawsze szczê¶cia. W szar± nêdzê istnienia "pana", zamkniêtej w tych ¶cianach biedy, ¿ycie wpl±ta³o widaæ jak±¶ niæ z³ot±, rzuci³o na os³odê hojnie i lito¶ciwie pêk duchowych promieni!... Tymczasem w ciszy izdebki nie przerywa³o nic zgo³a... Przez ma³e okienko widaæ tu by³o spiêtrzone dachy z czerwonej ceg³y, kominy; dalej, w dole, srebrzy³a siê rzeka, a ¶rodkiem niej cicho sunê³a w³a¶nie berlinka, zd±¿aj±c ku miejskiej przystani. Z wie¿y której¶ z poblizkich ¶wi±tyñ w ogólnem milczeniu melodyjnie rozleg³ siê niebawem d¼wiêk sygnaturki porannej... Continue reading book >>
|
eBook Downloads | |
---|---|
ePUB eBook • iBooks for iPhone and iPad • Nook • Sony Reader |
Kindle eBook • Mobi file format for Kindle |
Read eBook • Load eBook in browser |
Text File eBook • Computers • Windows • Mac |
Review this book |
---|